poniedziałek, 26 września 2016

Recenzja spektaklu "Sonata Belzebuba"

Jak Anioła głos…”
Teatr Kingdom of Curvy Fork obserwuje uważnie od początku stworzenia świata - ich świata, który w Wielkim Wybuchu (nazwanym „Kaszpirowski – Medytacja”) nagromadzonych oparów kosmicznego snu, żartobliwego promieniowania absurdu i onirycznej materii rozprzestrzenił się na scenach teatru offowego całego kraju. Prawa fizyki w Teatrze KoCF działają jednakże tak samo jak w rzeczywistości – przestrzeń, która została przez nich stworzona i zagospodarowana artystycznie cały czas się powiększa. Rozrasta się nie tracąc nic ze swojej wyjątkowości i jakości, a zyskując kolejne konstelacje tematów, które Maciej Ratajczyk obserwuje, bada, analizuje w swoich laboratoriach i przedstawia nam wyniki i wnioski. Wręcz przeciwnie – im bardziej rozległa staje się tematyka poruszana przez tą ekipę, tym więcej kolorów i odcieni zauważamy w ich formie teatralnej.
Sonata Belzebuba” opowiada o rzeczach ważnych – można to powiedzieć o każdym dziele, to prawda, nawet mów się tak o większości. Zacznę inaczej.
Sonata Belzebuba” opowiada o rzeczach aktualnie ważnych - dla mnie, dla aktorów, chciałbym i mam nadzieje, że także – dla młodych ludzi. Spotkanie z samym Diabłem, zabawa konwencjami, lekki humor, próbowanie nowych rzeczy, ciekawe rozwiązania techniczne, muzyka na żywo, dym i kadzidła – można by wymieniać dalej elementy tego spektaklu, które grają ze sobą bardzo dobrze, są świadome i nie rażą. Aktorzy nie próbują udowodnić jakimi są świetnymi młodymi artystami nurtu offowego – po prostu wykonują swoją robotę bardzo dobrze i nie muszą nic udowadniać – samo się broni!
Podobno brakuje ostatnio manifestów w teatrze, i cieszę się, że takie powstają, i wcale nie muszą być takie, że wychodzi ktoś by od razu przywalić z grubej rury nie zostawiając miejsca na zabawę formą, słowem czy chociażby dla czytelnej metafory. Cieszę się, że ekipa wybrała taki kierunek, bo nawet jeżeli to była tylko próba i jednorazowy eksperyment z tematyką, to takie doświadczenia – zmierzenie się ze swoimi (naszymi) aktualnymi „demonami” na scenie jest w jakiś sposób oczyszczające, tak jak próbka kosmicznego kamienia przed badaniem.

Czekam więc na kolejną rakietę zbudowaną przez Teatr Kingdom of Curvy Fork, do której zaproszą publiczność i zabiorą ją w inne - mniej lub bardziej bliskie Nam - rejony swojego wszechświata. Niecierpliwie czekam więc na pełnoprawną premierę tego działania, którego świadomie nie streszczałem w tym tekście, bo to jeden z tych spektakli, którego jako widz jest się częścią, a jako czytelnik – można tylko żałować, że się tam nie było. Dlatego zamiast sprawiać Wam – czytelnicy – przykrość, po prostu zapraszam na spektakle Macieja Ratajczyka i KoCF!

Karol Barcki 
15.09.2016



2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz